środa, 16 sierpnia 2017

Zestaw startowy Hue z Philipsa dostałem w grudniu na święta czyli ponad pół roku temu. W związku z faktem, że jestem "w gorącej wodzie kąpany", bez namysłu rzuciłem się do unboxingu mojego zestawu.




W moim przypadku zestaw wyglądał następująco:
- 3 żarówki z gwintem E27
- bridge (mostek) do podłączenia pod router
- adapter
- przewód zasilający
- przewód LAN
- instrukcja obsługi



Pierwsze podłączenie:

Sam zestaw wymaga od nas konieczności posiadania smartfona, gdyż w pudle producent nie dorzuca nam żadnego pilota. A więc pobieramy aplikacje.


Co ważne!
Jest to podstawowa aplikacja, za wersje rozszerzone już trzeba płacić.


Jak zadziałał ten rewolucyjny system w moim domu? 

Zestawem pobawiłem się raptem kilka godzin. Zmiana koloru światła na wszystkie możliwe sposoby dawała nawet sporo radości ale niestety, szybko się znudziło. Przed napisaniem tego artykułu całkowicie zapomniałem, że mam taki sprzęt w domu i dyby nie fakt, że musiałem ogarnąć wszystkie pudła to pewnie jeszcze długo bym nie wiedział o zainstalowanym systemie w domu. Same żarówki de facto są używane z tym, że każda z nich świeci na biało.

Zalety zestawu:
Moim zdaniem największa zaleta tego zestawu, to fakt, że możesz manipulować poziomem jasności światła. Jeżeli tak jak ja nałogowo kolekcjonujesz gadżety to możesz zaimponować tym znajomym.



Wyboru nie polecam, ale też nie neguje :)
 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Translate

zBLOGowani.pl

Popular Posts